Zespół Szkolno-Przedszkolny w Głuszynie

46-100 Namysłów

ul. Główna 115

Głuszyna

tel. 774191410

Adres

46-100 Namysłów


ul. Główna 115


Głuszyna


tel. 774191410


Kalendarium

Czwartek, 2024-05-02

Imieniny: Longiny, Toli

Logopedia na wakacje

Wakacje czas relaksu i zabawy...ale o logopedii nie zapominamy

Tak, w wakacje nie ma odpoczynku od logopedii, szczególne, jeśli taka pomoc jest maluchowi potrzebna, ze względu na napotykane trudności. Logopeda żywemu nie przepuści i nie odpuści pracy nad mową, nawet w trakcie urlopu!

 

 

Po pierwsze primo, pamiętajcie, że jeśli dziecko ma kłopot z wymową wybranej głoski, a jest w wieku, w którym powinno już ją wymawiać (np. ma 4 lata a nie wymawia „s”), najpierw należy udać się do logopedy. Zmuszanie dziecka do poprawnej artykulacji bez wcześniejszego zdiagnozowania co jest przyczyną kłopotów z wymową, bez odpowiedniego przygotowania dziecka do wywołania głoski i wywołania jej w sposób poprawny metodycznie, może przynieść naprawdę opłakane skutki: wymowę zniekształconą (np. „r” w wersji „francuskiej”, albo „sz” wymawiane z poszumem bocznym). Z taką wymową, jeśli się ona utrwali, poradzić sobie jest naprawdę trudno.

 

Po drugie primo, pamiętajcie, że głoski pojawiają się w wymowie dziecka stopniowo. Trzylatek nie ma obowiązku wymawiać „sz”, a czterolatek „r”. Warto więc bawić się w utrwalanie poprawnej wymowy głosek, które już pojawiły się w zasobach dziecka i ćwiczyć sprawność narządów artykulacyjnych, przygotowując je na dalsze sukcesy.

 

 

Wakacyjni poszukiwacze skarbów

 

Znacie to, na pewno znacie: kiedy dziecię zbiera pierwszych kilka muszelek do wiaderka, zachwycacie się każdą. Kiedy jednak pod koniec turnusu muszelek jest około stu kilogramów, do tego dochodzą worki najpiękniejszych kamyczków itd., zaczynacie się niepokoić o cenę, jaką zapłacicie za nadbagaż  Jedna z nas zna matkę, która, gdy młodzież nie patrzyła, fruuu! – wyrzucała część skarbów w plażowe krzaki.

 

Jest to metoda radykalna i nie mamy pewności, czy zaakceptowałby ją znany i ceniony dziś przez wielu Jasper J ???? Zamiast tego, proponujemy wykorzystać te skarby do ćwiczeń pięknej wymowy. Na kamyczkach i muszelkach zapisujecie sylaby z ćwiczoną głoską. Pamiętajcie, by tę trudną głoskę wpisywać w różne miejsca sylaby: na początku (np. „SZU”), w środku (np. „ASZA”, „OSZU” itd.), na końcu (np. „ESZ”). Uważajcie jednak na głoski dźwięczne, które na końcu sylaby ulegają ubezdźwięcznieniu. Jeśli np. chcecie ćwiczyć głoskę „Ż/RZ”, to nie ćwiczycie jej w sylabie „ARZ”, bo w takiej sylabie jest litera RZ, ale głoska „sz”. To słychać przecież doskonale, prawda? Po takim logopedycznym opracowaniu zebranych skarbów, bawicie się razem na wiele sposobów, losując je, układając z nich dłuugie i skomplikowane wzory na plaży itp. Oczywiście przy każdej zabawie czytamy przy tym zapisane na nich sylaby.

 

Worek pełen opowieści

 

Wakacyjne skarby to nie tylko muszelki i kamyczki. Dziecię widzi często tajemnicę i zabawę tam, gdzie my jej nie widzimy. Spróbujmy więc razem z nim ruszyć zaschniętą mózgownicą! Skarbem pobudzającym wyobraźnię i zachęcającym do snucia opowieści może być naprawdę wszystko: patyczek po lodach, bilet na kolejkę wąskotorową, szyszka, patyk, nakrętka od butelki… no wszystko! Zbierzcie do worka (czy jakiegoś opakowania, które dziecko lubi) co tyko przyjdzie Wam do głowy. Możecie nawet zrobić z dziecięciem zawody, kto znajdzie do worka więcej najnudniejszych na świecie przedmiotów. A potem… całą rodziną snujecie opowieść. Każdy, do kogo trafi worek, wyciąga jeden przedmiot i dopowiada do historii fragment, który nawiązuje w jakiś sposób do tego przedmiotu. Aby było łatwiej, warto rozpocząć historię określając wspólnie, kto jest jej bohaterem i gdzie się ona dzieje. W ten sposób „osadzamy” naszą wyobraźnię w czymś w miarę konkretnym, a potem płyniemy już zgodnie ze skojarzeniami, które podpowiadają nam przedmioty.

 

 

 

 

Logopedyczna dieta wakacyjna

 

W tym miejscu musimy przyznać, że mamy niemalże moralny dylemat. Otóż obie jesteśmy przedstawicielkami wszystkożerstwa. Od malińskości takie byłyśmy. Nie straszne nam mleko pełne laktozy, w dodatku prosto od krowy, gofry pełne cukru, naleśniki jedzone codziennie na śniadanie w wakacje (babcia Marty była mistrzynią naleśników, co jest zresztą jest dość częste u babć) , nie mówiąc o lodach, które są symbolem lata i wakacji. Żadnych restrykcji dotyczących ilości tego wybitnie zbilansowanego pożywienia jakoś sobie nie przypominamy. Czasy się zmieniły, jedzenie się zmieniło i alergii przybyło, niestety. Dlatego to, co tu napiszemy, odnosi się do każdego jedzenia, które Wy uznacie dla dziecka za stosowne. Jeśli nawiązujemy do gofrów, lodów, to jednocześnie zaznaczamy, że można (a nawet warto) je zastąpić pokarmami bardziej politycznie poprawnymi. A ten przydługi wstęp był po to, by zachęcić was do zadbania o sprawność buzi i języka dziecka, także w trakcie wakacji.

 

Poprawna wymowa głosek zależy m.in. od sprawności języka, warg, podniebienia miękkiego (to ten ruchomy fragment podniebienia, zaraz za jego twardą częścią). Najwięcej trudności (a przyczyny mogą być różne) sprawia dzieciom tzw. pionizacja języka, czyli umiejętność unoszenia języka ku górze, precyzyjnego poruszania nim na podniebieniu. Jest to niezbędne nie tylko do wymowy wielu głosek (np. „sz”, „ż”, „cz”, „dż”, „r”, „l”), ale i do tzw. dojrzałego przełykania. Niechaj jednak nie będzie waszą rodzicielską ambicją nauczenie dziecka skręcania języka w rurkę! Taka rurka nie jest potrzebna do wymowy polskich głosek, a przede wszystkim umiejętność jej zrobienia warunkowana jest genetycznie, czyli raczej ciężko ją wyćwiczyć. Co w takim razie możecie robić?

 

Jedząc wspomniane gofry czy lody, smarujcie górną wargę dziecka i zachęcajcie je do zlizywania, pięknego oblizywania się (górnej i dolnej wargi, kącików ust), mlaskania (tu przyklejamy język do podniebienia), kląskania (to ten dźwięk wydawany za pomocą języka, który na co dzień nazywamy imitacją dźwięku konika. Zupełnie odwrotnie niż w „Rejsie”, chodzi nam tutaj nie o odgłos paszczowo, ale kopytnie, czyli patataj :D). Kląskanie robimy poprzez przyklejanie języka do podniebienia i mocne odrywanie go od niego, z głośnym dźwiękiem. Co jeszcze? Liczcie zęby językiem (na górze i dole), smarujcie podniebienie czymś pysznym, bądź przyklejcie do niego kawałeczek namoczonego wafelka i zachęćcie dziecko do jego odrywania czubkiem języka. Wszystkie te ćwiczenia wykonujcie przy uchylonych ustach. Jedna uwaga: jeśli już wiecie, że kłopot dziecka polega na wsuwaniu języka między zęby, nie wykonujcie z nim ćwiczeń polegających na pracy języka na zewnątrz ust. Niechaj ten niesforny jęzor zostanie tam, gdzie powinien, za zębami. W tym przypadku ważne jest, by nie utrwalać złego nawyku. Do tego cmokajcie (ale robiąc piękny, wysunięty dzióbek, a nie „plaskając” wargami), poruszajcie dzióbkiem na prawo i lewo, układajcie usta do wymowy „u” a potem rozciągajcie je do „i” (kąciki ust odsuwacie od siebie jak najdalej, rozciągnięte wargi), parskajcie, nadymajcie policzki.

 

W wakacje dużo pijemy (wody!). Można wykorzystać do tego słomki, co także pomaga w ćwiczeniu narządów artykulacyjnych. Zresztą, przekonajcie się sami: popróbujcie wciągania płynów rzadkich i gęstych przez rurki o różnych kształtach i długościach, a sami poczujecie, ile pracy musi w to włożyć wasza paszcza! Im dłuższa, cieńsza, bardziej poskręcana słomka, im gęstszy płyn, tym więcej roboty mają wasze policzki, wargi i podniebienie miękkie. A język jest wtedy schowany w buzi (z tym, że możliwości pacholąt są nieskończone, więc lepiej przyjrzyjcie się, czy dziecię nie kładzie rurki na języku, a sam język wsuwa między zęby i tak pije, zwyczajnie oszukując, że robi ćwiczenia logopedyczne!).

 

Logopedyczne spacery

 

Wykorzystajcie najprostsze sytuacje wakacyjne do rozwoju mowy. Zwykły spacer w lesie, nad rzeką itp., podróż samochodem, pociągiem, może stać się okazją do zabaw słownych. A jak? A na przykład zadajcie dziecięciu (i sobie!) zadanie wyszukiwania w otoczeniu obiektów, które mają w swojej nazwie określoną głoskę. Dajmy na to, że chodzi nam o głoskę „ż/rz”. Szukamy więc czy gdzieś dookoła nas nie czai się na ten przykład żuraw, albo czy może nie ma gdzieś w zasięgu wzroku: drzewa, morza, żaby, żyta itp. itd. Kto znajdzie więcej takich obiektów, ten wygrywa i stawia lody (co z nimi zrobić, patrz punkt wyżej)! Ta wersja jest trudniejsza niż wypowiadanie przez rodzica nazw obiektów z otoczenia i szukanie w nich przez dziecko określonej głoski (czyli wy np. mówicie „drzewo”, a dziecko ma odpowiedzieć, czy jest słyszy tam „ż/rz”, czy nie.

 

Dziatwa uwielbia zagadki. Spacer to dobra okazja, by zabić dziecięciu ćwieka i wspólnie je wymyślać (raz dziecię wam, raz wy dziecięciu). Wystarczy tworzyć proste opisy czegoś, co jest w zasięgu waszego wzroku. Przykład? Spacer w lesie: jest podłużne, cieniutkie, jest tego dookoła baaardzo dużo i jak się po tym stąpa gołą stopą, to można się nieźle pokłuć. Co to jest? Oczywiście, że igły sosnowe leżące na ziemi! Albo: mają czapeczkę z antenką podobną do beretu, są malutkie, mogą czasem spaść na głowę i nabić guza. Żołędzie – jasna sprawa!

 

Logopedyczne podróże w wakacje – śpiewanki i rymowanki podróżnicze

 

Na pewno kojarzycie te sceny z amerykańskich filmów familijnych. Co taka rodzina robi w podróży? Czy aby się nudzi? O nie! Najczęściej śpiewa. Nikogo zmuszać nie będziemy, albowiem są tacy, którzy lepiej, by jednak nie śpiewali, jeśli dobrostan psychiczny współpasażerów jest im miły. Z drugiej strony, jesteście jednak w aucie, nie słychać tego na zewnątrz, więc prawdopodobnie nikt was nie zatrzyma za zakłócanie porządku. Śpiewajcie więc ile sił w płucach! Albo rymujcie! Co ciekawe, zaśpiewać można nawet zwykłe wierszyki, do których nikt specjalnie melodii nie pisał. Wiele z wierszyków służących ćwiczeniu artykulacji da się przy minimalnych zdolnościach zaśpiewać, podkładając znane wszystkim melodie. A jakie wierszyki do ćwiczeń mogą Wam się przydać? Najlepiej takie, które są tak przygotowane, abyście mogli wyraźnie usłyszeć, w jaki sposób dziecko wymawia daną głoskę. Takie są „Wierszyki ćwiczące języki, czyli rymowanki logopedyczne dla dzieci” (opis książki i jej przykładowe strony znajdziecie tutaj: klik). W pierwszej części „Wierszyków” znajdziecie takie teksty, które zawierają wersy sylabizowane, to dodatkowo ułatwia zabawy w rapowanie. Możecie wtedy dzielić się fragmentami, np. dziecko wypowiada wers z samymi sylabami, a wy część ze zdaniem (lub odwrotnie).

 

 

Logopedyczna piłka plażowa

 

Ta zabawa będzie przebiegać szybciej z dziećmi już czytającymi, ale tym, które jeszcze nie opanowały tej sztuki, trzeba będzie po prostu trochę pomóc i też się uda. Na piłce plażowej zapisujecie słowa zawierające ćwiczoną głoskę/głoski (jeśli chcecie, by dało się je potem łatwo usunąć i napisać nowe, można je zapisać na fragmentach taśmy malarskiej naklejanymi na piłce). Każdy, do kogo trafi piłka, musi przeczytać jedno słowo. To wersja najprostsza, ale trudność można stopniować. Zadaniem może być nie tylko odczytanie słowa z piłki, ale ułożenie z nim całego zdania. Najtrudniejsza wersja: każdy musi ułożyć zdanie tak, by tworzyło z poprzednimi spójną całość. Czyli nie tylko ćwiczymy artykulację, ale też układamy opowiadanie.

 

 

 

Grill logopedyczny

 

Polacy podobno kochają grillowanie. My na pewno kochamy dobre i zabawne pomysły! Ten pomysł urzekł Martę, gdy dojrzała go (choć nie pod taką nazwą) w Internecie. Niestety, nie zanotowała strony ani linku i nie możemy teraz odnaleźć źródła pomysłu. Z góry więc przepraszamy autorów i zaznaczamy, że sam pomysł nie jest nasz (jeśli znacie źródło, podeślijcie nam, byśmy je tu dodały). A pomysł jest naprawdę super, bo pokazuje samo sedno: ćwiczenia artykulacyjne można wpleść w prawie każde działanie, wystarczy uruchomić wyobraźnię! Na czym więc polega grillowanie logopedyczne? Nie, wcale nie na grillowaniu logopedy…

 

Przygotowujecie miseczki/pojemniki z kawałkami wszystkich elementów, z których będziecie robić szaszłyki (papryka, cebula, cukinia, pieczarka itp. Itd.). Przy każdym pojemniku kładziemy kartkę z zapisaną sylabą (z ćwiczoną głoską) i… zabieramy się za robotę! Bawić się można na kilka sposobów. Najprościej: nadziewając każdy element jedzenia wypowiadamy jednocześnie sylabę, która była przy nim zapisana. Możecie też przygotować dodatkowe kartki z sylabami, losować kilka z nich (tyle, ile elementów na jeden szaszłyk) i ułożyć na stole w ciągu (sekwencji). Zadaniem młodego grill mastera jest przygotować szaszłyk zgodnie z tak przygotowaną sekwencją. Ta wersja jest łatwiejsza dla dzieci nie czytających, bo będą po prostu szukać tak samo wyglądającej sylaby przy pojemnikach z jedzeniem. A wymawiać sylabę będą powtarzając za wami.

 

Po udanych ćwiczeniach szaszłyki należy zjeść. Smacznego!!

 

 

 

Życzę Wam dobrej zabawy i wspaniałych, ciepłych, beztroskich wakacji!

Wasz Logopeda